wtorek, 21 maja 2013

Pokraczne wykonanie to za mało powiedziane, czyli próba opanowania muzyki z Atlasu chmur...

   Tym razem pisze o nieco milszej i zabawnej sprawie. Nie tak dawno swoją premierę miał film rodzeństwa Wachowskich, Atlas chmur, który można już obejrzeć na DVD (polecam, warto ;)). Chociaż nie zrobił na mnie on tak ogromnego wrażenia *fanka Matrixa* to ścieżka dźwiękowa od razu zwróciła moją uwagę. Utwór choć prosty, bardzo przemawia do mnie. 
Może to być również wina mojego spaczonego ,,spojrzenia'' na muzykę poważną. Zawsze wolałam proste i spokojne utwory, bo sztuką jest stworzyć coś prostego, a jednocześnie zachwycającego. Nie przepadam za Mozartem, czy Bachem (Mozarta wręcz nie trawie). 
Wracając jednak do ścieżki dźwiękowej, od pierwszego usłyszenia jej, zakochałam się. Jako, że jestem osobą uczącą się grać na pianinie, od razu zabrałam się za poszukiwania nut. Zajęło mi to sporo czasu, ale w tajemniczej otchłani Internetu znalazłam faceta, oczywiście nie polaka, który ze słuchu spisał mi, jak i paru innym proszącym oto osobom, nuty do utworu. Szczerze jestem pełna podziwu dla ludzi, którzy potrafią takie rzeczy. W ten oto sposób od kilku dni jestem szczęśliwą posiadaczką nut do utworu. Do grania zabrałam się z wielkim zapałem, który wcale nie okazał się słomiany. Po kilkunastu godzinach gry, oczywiście nie jednego dnia, i po tym jak cała moja rodzina zaczęła chodzić po domu z bólem głowy od moich prób opanowania utworu, zaczął on przypominać ten z filmu. Pełen sukces! Może nie brzmi to jeszcze profesjonalnie, przynajmniej mój pies i koty nie uciekają z pokoju jak gram, to jestem pełna nadziei, że już niedługo będzie brzmieć to jak w filmie. Szkoda tylko, że bez akompaniamentu skrzypiec...

1 komentarz:

  1. Jako obiecany komentarz stworzonko przesyła przytłaczający ogrom fangirlizmu dla Twojego wykonania Atlasu Chmur. Możesz oficjalnie zaliczyć je do grona natrętnych komentatorów swego bardzo inteligentnego bloga:)

    OdpowiedzUsuń